Odpowiedź na postawione w tytule pytanie nie jest jednoznaczna, bo jednoznaczna być nie może. Wszystko zależy od przyjętego punktu widzenia i tego, jak owy kryzys sobie zdefiniujemy.
Biorąc pod uwagę sytuację naszego kraju w kontekście walki z pandemią COVID-19 mamy niewątpliwie z kryzysem do czynienia. I jest to przede wszystkim kryzys komunikacyjny dotyczący płynącego do społeczeństwa przekazu ze strony rządowej. Liczba sprzecznych ze sobą komunikatów, nieujętych w ramy jasnego dla wszystkich planu może przerażać. A na pewno nie uspokaja społeczeństwa, w tym również przedsiębiorców. Owszem – kolejne tarcze pomocowe przynajmniej w części spełniają swoją powinność, jednak brak konkretnego i przekonującego przekazu co do rządowej strategii budzi cały czas mnóstwo wątpliwości i złych emocji.
Gospodarka ma się dobrze?
W tym przypadku znów kluczowy jest punkt wyjścia. Jeśli sytuację naszego kraju zestawimy z tym, co dzieje się za oceanem, jesteśmy rzeczywiście w całkiem niezły położeniu. Kwietniowe dane dotyczące stopy bezrobocia mówią o wzroście do poziomu 5,8 proc. (dane GUS). To wzrost o 0,4 pkt proc. w stosunku do marca i trzeba powiedzieć, że jest to on stosunkowo niewielki. Pamiętajmy jednak, że to dopiero dane po pierwszym pełnym miesiącu pandemii, a pogorszenia możemy i powinniśmy się spodziewać. Według niektórych analityków stopa bezrobocia może wzrosnąć nawet do dwucyfrowych wartości.
Istotne pogorszenie gospodarczej koniunktury widoczne jest w publikowanych prognozach dotyczących PKB. We wtorek. 26 maja, Agencja Fitch obniżyła prognozę wzrostu PKB Polski w 2020 roku do 1,8 procent. Autorzy raportu szacują, że w I-IV kw. 2020 r. PKB naszego kraju wyniesie rok do roku odpowiednio: 2,5 proc., -3,9 proc., -3,3 proc. i -1,9 proc.
Prognozowany cykliczny spadek wzrostu gospodarczego w Polsce będzie jeszcze głębszy ze względu na pandemię COVID-19, która zmniejszy wydatki konsumentów, inwestycje i wzrost popytu zewnętrznego – czytamy w raporcie. Czemu to dowidzi? Że tak naprawdę nie jesteśmy dziś w stanie dokładnie przewidzieć, jak sytuacja będzie się rozwijała nie tyle w kolejnych kwartałach co nawet miesiącach. Wszystko dlatego, że współczesny świat jeszcze z takim zjawiskiem jak COVID-19 i na taką skalę się po prostu nie mierzył.
PDCA
Jednej recepty na wszystko nie ma. Nie będzie nią również szczepionka. Zanim stanie się ona skuteczna i ogólnodostępna, wiele jeszcze upłynie czasu, a możliwa jest przecież druga fala pandemii. Jak zatem skutecznie mierzyć się z tym największym w naszych czasach wyzwaniem z punktu widzenia prowadzenia biznesu?
Po pierwsze zdrowy rozsądek i zachowywanie wszędzie tam, gdzie jest to możliwe, zasad bezpieczeństwa – dystansu, higieny, ograniczania kontaktów.
Po drugie należy obszar online potraktować jako coś stałego, a nie czasowe koło ratunkowe. Jeśli tylko możemy pozwolić sobie na przeniesienie pracy przynajmniej części obszarów działalności przedsiębiorstwa do sieci, powinniśmy to zrobić. Przy umiejętnym przeprowadzeniu tego procesu możemy zyskać finansowo, efektywnościowo, może to również pozytywnie wpłynąć na kulturę organizacyjną firmy – wykazanie w tej sferze elastyczności to cecha, którą zapewne doceni większość pracowników i która pozwoli na zwiększenie wewnątrz firmowego zaufania.
Po trzecie – i chyba najważniejsze – PDCA. Wobec takiej dynamiki zmian, Cykl Deminga wydaje się być absolutnie podstawowym narzędziem do wykorzystania niemal w każdej branży i każdym obszarze. Odpowiednie planowanie, efektywne i konsekwentne jego późniejsze realizowanie, ale ponad wszystko monitoring i kontrola oraz aktywne reagowanie na wszelkie zmiany, dodatkowe czynniki zewnętrzne, pojawiające się problemy. Koło się zamyka, wszystkie trybiki mechanizmu chodzą jak należy. Elastyczność zarządzania pozwala na ich odpowiednią korektę wszędzie tam, gdzie zachodzi taka potrzeba, co pozwala aktywnie i efektywnie prowadzić biznes w gąszczu zmieniających się uwarunkowań.