Spirala zadłużenia to nie koniec świata. Ale…

Pieniądze mają to do siebie, że łatwo się je pożycza i jeszcze łatwiej wydaje. Procesowi zadłużania sprzyjają aktualnie panujące warunki – dzięki bardzo dobrej koniunkturze festiwal konsumpcjonizmu trwa w najlepsze, często niestety wpędzając mniej odpornych na pokusy w spiralę zadłużenia. Nie zawsze jednak pogrążenie domowego budżetu w długach musi od razu oznaczać koniec świata.

Dziś zachęt do zwiększania wydatków mnóstwo. Pomijając już kwestie dobrej koniunktury, kolejnym pożyczkom sprzyjają banki, a właściwie warunki zaciągania kredytów. Utrzymujące się rekordowo niskie stopy procentowe powodują, że koszt pieniądza stał się relatywnie niewielki – nawet szybkie gotówki są dziś znacząco tańsze niż jeszcze kilka lat temu – bez większych problemów można znaleźć ofertę kredytu gdzie RSSO nie przekracza 10 procent. Mało tego, u progu 2019 roku były i takie, których rzeczywista stopa oprocentowania wynosiła poniżej 8 procent.

Łatwo więc pieniądze pożyczać, łatwo je wydawać, niekoniecznie kontrolując finansowe przepływy w domowym gospodarstwie. Jeśli jeszcze na to nakładają się święta, nieprzewidziane sytuacje, w których potrzebujemy nagle większej ilości gotówki, refleksja często przychodzi zbyt późno, system finansowy się łamie, czemu nierzadko towarzyszy spadek odporności psychicznej.

Co więc zrobić, jeśli znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, w które rata goni ratę, a na horyzoncie nie widać szczęśliwego końca w postaci spłaconych długów? Istnieje kilka podstawowych działań, które podjąć można od ręki i których konsekwentna realizacja sukcesywnie będzie poziom zadłużenia zmniejszać.

Stan umysłu i odpowiednie nastawienie

Ktoś kiedyś powiedział, że największe bariery istnieją w naszych głowach. I często dotyczy to również finansów. Jeśli będziemy powtarzać sobie, że nasza sytuacja jest beznadziejna i nie ma jakiegokolwiek z niej wyjścia, to będziemy tylko dolewali oliwy do ognia.

Klucz leży właśnie w naszej głowie – nastawieniu, że mimo ogromu problemu, jesteśmy w stanie sobie z nim poradzić, robiąc małe, nawet wydawałoby się niezauważalne kroki, które jednak prowadzić nas będą do celu.

Rachunek sumienia i porządek w domowym budżecie

Absolutnie pierwszy i podstawowy krok – czyli dokładne zbadanie własnej sytuacji i rachunek sumienia. Gdzie popełniliśmy błąd? W którym momencie przekroczona została granica zdrowego rozsądku? Ile miesięcznie wydajemy, ile zarabiamy – bez tych podstawowych działań i czynności trudno wyobrazić sobie „sprzątanie” w domowym budżecie.

Bilans – określenie to może budzić przerażenie wśród osób mniej wprawionych w finansowych kwestiach. A wystarczy po prostu spisać przychody i rozchody, żeby dowiedzieć się, która pozycja jest dla budżetu największym obciążeniem i gdzie tak naprawdę mamy problem. Warto też przez miesiąc spisywać wszystkie wydatki – bywa, że ludzie nie zdają sobie sprawy, ile tak naprawdę w ciągu miesiąca wydają pieniędzy.

Na czym można zaoszczędzić?

Zanim wpadniemy w panikę, że brakuje nam na kolejną ratę, wróćmy do struktury wydatków i poszukajmy oszczędności. 20 złotych mniej za abonament TV, rezygnacja z kosztownego nałogu, a może zrezygnowanie z samochodu na rzecz komunikacji miejskiej?

To mogą być z pozoru błahe i niewielkie kwoty. Jednak zebranie kilku w jedną całość może przynieść nawet kilkadziesiąt złotych oszczędności. Zawsze coś.

Wydłużenie okresu kredytowania

To pierwsza rzecz, jaką możemy zrobić w odniesieniu do spłacanych już rat. Negocjacje z bankiem nie muszą być łatwe, jednak zawsze istnieje spora szansa, że przychylny nam bankowy doradca zapyta, jaką ratę jesteśmy w stanie miesięcznie spłacać.

Oczywiście wiąże się to z wyższą kwotą, jaką oddamy w rezultacie bankowi, jednak w przypadku wpadnięcia w spiralę zadłużenia, nie to powinno być aktualnie naszym najważniejszym zmartwieniem. Szukamy szybkiego sposobu na zmniejszenie miesięcznych obciążeń, a wydłużenie okresu kredytowania z pewnością nam w tym pomoże.

Kredyt konsolidacyjny

Jeśli nie udało się nam rozłożyć spłaty zadłużenia na więcej rat, kolejnym krokiem jest próba poszukania możliwości zaciągnięcia kredytu konsolidacyjnego, czyli zgromadzenia w jednym worku wszystkich spłacanych kredytów. W tym przypadku znów nastawić się powinniśmy w dłuższy okres kredytowania, jednakże dzięki takiemu rozwiązaniu będziemy w stanie od ręki spłacić najbardziej „palące” długi. Jest to więc i dobra opcja, jeśli ściga nas firma windykacyjna lub komornik.

W przypadku kredytów konsolidacyjnych przeszkodą może być zdolność kredytowa. Jeszcze gorzej, jeśli dzięki wcześniej niespłacanym pożyczkom znaleźliśmy się na czarnej liście w BIK-u. Wtedy niejako z automatu zablokowana zostaje nam możliwość brania kolejnych kredytów, nawet jeśli kwestia dotyczy mającego poprawić naszą sytuację kredytu konsolidacyjnego.

Pożyczka od rodziny?

To prawda, że z rodziną podobno najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Może jednak w praktyce rzeczywistość nie przedstawia się aż tak źle i ktoś z bliższej lub dalszej rodziny jest w stanie pożyczyć nam określoną kwotę, która pozwoli na spłacenie najpilniejszych zobowiązań?

W tym przypadku do głosu może dojść nasz honor – konieczność przyznania się przed rodziną, że wpadliśmy w spiralę zadłużenia i schowanie dumy do kieszeni jest dla wielu z nas problemem nie do przeskoczenia.

Dodatkowe dochody?

Dodatkowa praca w weekend? A może pół etatu w godzinach popołudniowych przynajmniej na jakiś czas? W dzisiejszych warunkach znalezienie dodatkowego zajęcia, które pozwoli na zarobienie 500 czy 1000 złotych, nie jest większym problemem.

Szczególnie w większych miastach pracownicy poszukiwani są w każdej branży i na każdym kroku, a oferowane warunki nieporównywalne z tymi, z jakimi mieliśmy jeszcze kilka lat temu do czynienia.

Tych kilka rozwiązań to dopiero początek drogi. Nie miejmy złudzeń – od razu wszystkiego nie spłacimy. Jednak z drugiej strony jeśli nie podejmiemy żadnych kroków naprawczych, nasza sytuacja będzie się z każdym dniem pogarszać.

Powiązane wpisy